Rozdział pierwszy: Spotkanie z Panną Granger


Severus Snape gapił się na dokument przed nim. Nowe prawo? Zmuszanie bezdzietnych, zdolnych czarodziejów i czarownic do wzięcia pod swoją opiekę dzieci mugolaków. Severus zatrzasnął dokument i przetarł twarz ze znużeniem. Sięgając po swój kubek z kawą, wezwał jednego z dwóch swoich lojalnych skrzatów domowych.

- Lucinda?

- Tak, panie Severusie? Jak mogę pomóc, proszę pana? - pisnął malutki skrzat.

- Mogłabyś kupić więcej kawy na ulicy Pokątnej? Wydaje mi się, że kończy się mój ulubiony smak. Wiem, że jest ciężka do kupienia, więc nie karz się, jeśli jej nie znajdziesz - powiedział Severus, upewniając się, że jego głos był stanowczy podczas ostatniego zdania.

- Tak proszę pana, od razu proszę pana! - skrzat aportował się z cichym trzaskiem.

Severus ruszył w stronę biblioteki, starając się ukryć przed otaczającym go światem, gdy usłyszał patronusa Albusa Dumbledore'a dobiegającego z drugiego pokoju.

- Severusie, przyjdź proszę do mojego biura, jest kilka rzeczy, które chcę z tobą omówić - feniks zniknął za oknem. Severus westchnął, naciągając płaszcz na ramiona i zapinając dwanaście guzików, przed teleportowaniem się z trzaskiem.


- Absolutnie nie, dyrektorze! Odmawiam przyjęcia dwóch mugolaków! - wykrzyknął Severus, posyłając groźne spojrzenie Albusowi. - Nie dlatego, że są mugolakami, dlatego, że nie jestem materiałem na ojca! Mam dwadzieścia osiem lat, Albusie, nie możesz oczekiwać, że dotrzymam kroku dwóm dzikim bachorom i zachowam twarz! - oczy Albusa złagodniały.

- Proszę Severusie, każdy członek grona pedagogicznego adoptuje od dwóch do czterech dzieci. Musisz to zrobić, głównie ze względu na prawo, ale pomyśl jak bardzo możesz zmienić ich życie. Poza tym, jeśli tego nie zrobisz, ludzie zaczną gadać.

Oczy Severusa rozszerzyły się.

- Bardzo dobrze. Kim są te małe bachory i kiedy muszę je przenieść do dworu Prince'ów?

- Ach, Severusie, liczyłem, że zapytasz - powiedział Albus, a w jego oczach znów pojawiły się iskierki.

- Cóż? Zadałem pytanie, teraz odpowiedz - powiedział Severus, przeciągając słowa i tracąc cierpliwość przez starca.

- Chciałbym, żebyś adoptował pannę Hermionę Granger i pana Harry'ego Pottera, najlepiej dziś wieczorem, dla ich ochrony.

Severus po prostu gapił się na Albusa Dumbledore'a, po czym wyrzucił serię przekleństw.


Severus szedł powoli długim chodnikiem do domu Grangerów. Wysoki, ciemnowłosy, złowróżbny mężczyzna, wyglądający kwaśno jak cytryna. Krzywiąc się, zapukał do drzwi, które otworzyły się, ukazując dziecko z bardzo bujnymi włosami.

- Mamusiu! Ktoś poważny przyszedł! - zawołała mała dziewczynka i uśmiechnęła się nieśmiało do Severusa. Severus po prostu zacisnął usta, mimo, że poczuł dziwny pociąg do dziecka. Pani Granger pojawiła się w drzwiach, wycierając ręce ręcznikiem. Patrzyła zdezorientowanym wzrokiem na mężczyznę, stojącego na ganku.

- W czym mogę pomóc?

- Pani Granger, jestem jednym z profesorów Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Wiem, że Hermiona jeszcze nie otrzymała swojego listu, ale są pewne rzeczy, które wymagają wyjaśnienia. Czy mogę wejść?

Pani Granger skinęła głową i zaprowadziła Severusa do salonu. Zaproponowała herbatę, a Severus uprzejmie odmówił.

- Pani Granger, pani córka nie jest zwykłym dzieckiem. Jest czarownicą i sądząc po jej magicznym rdzeniu, jest naprawdę potężna.

Pani Granger otworzyła usta, wpatrując się w Severusa, po czym wzięła list, który jej podał. Po dokładnym przeczytaniu poprosiła Hermionę o opuszczenie pomieszczenia.

- Proszę mi wierzyć, słyszałam o pańskim świecie. Moja najlepsza przyjaciółka uczyła się w Hogwarcie, ale kazała mi przysiąc, że nigdy nikomu o tym nie wspomnę. Musi pan wiedzieć, Hermiona nie jest naszym dzieckiem. Znaleźliśmy ją całkowicie porzuconą na plaży. Pewnego dnia zdecydowałam się zabrać ją do domu, lecz ona o tym nie wie. Poprosiłam moją przyjaciółkę, Amelię Bones, by zmieniła jej wygląd, by przypominać nas. Hermiona wie, że jest adoptowana, ale nie wie nic więcej. Czy mógłby jej pan to wyjaśnić i ewentualnie pokazać jej czary czy coś w tym rodzaju? Jestem jeszcze ciekawa czy, hm, można by to usunąć? Urok, który sprawia, że wygląda inaczej?

Severus ukrył szok prostym skinieniem głowy.

- Czy nie ma pani nic przeciwko, bym porozmawiał z nią na osobności? - zapytał, prostując się. Pani Granger potrząsnęła przecząco głową i wskazała Severusowi pokój Hermiony. Hermiona otworzyła drzwi na jego pukanie i zachichotała.

- Cześć, panie poważny!

Severus podszedł do puszystowłosej dziewczynki, która miała książkę na kolanach.

- Witam panno Granger, czy mogę usiąść? Wydaje mi się, że mam trochę do wyjaśnienia.

Hermiona wciągnęła Severusa w głąb pokoju i po przełożeniu wielu książek, pozwoliła mu usiąść na swoim dużym łóżku. Severus rozejrzał się po pokoju dziewczyny. Był blado lawendowy i pełny książek. Na jej łóżku leżało kilka przytulanek, ale na szczęście nie widział kosmetyków, strojów do przebierania się, ani zbyt wielu dziewczęcych rzeczy. Zanotował to w pamięci.

- Panno Granger, nazywam się profesor Snape. Pochodzę ze szkoły, która uczy magii dzieci takie jak ty. Pewnie się zastanawiasz dlaczego tu jestem. Cóż, uchwalono prawo chroniące niektóre dzieci, takie jak ty. Oboje twoi adopcyjni rodzice są mugolami lub niemagicznymi ludźmi. Ty, jednakże, jesteś czarownicą. Masz zdolność czarowania. To prawo, które zostało niedawno uchwalone, wymaga od profesorów Hogwartu przyjmowania uczniów pod opiekę. Jak mi się zdaje, wiesz, że jesteś adoptowana?

Dziewczynka skinęła głową z szeroko otwartymi oczami.

- Czy jest pan czarodziejem? Ma pan magiczną różdżkę i potrafi robić sztuczki? Czy też mogę się tego nauczyć?

- Jedno pytanie naraz, dziewczyno - warknął Severus, po czym wrócił do miękkiego głosu, który używał wcześniej. - Tak, jestem czarodziejem. Tak, mam różdżkę, dwanaście i trzy czwarte cala, zrobioną z ostrokrzewu, włosia jednorożca i wyjątkowo sztywną. Umiem rzucać zaklęcia, ale mogą główną specjalizacją są eliksiry. Jestem Mistrzem Eliksirów i potrafię zrobić prawie każdą miksturę, jaką możesz i będziesz potrzebować. Będziesz się również tego użyć, a także innych śmiesznych technik machania różdżką, których nauczą cię inni profesorowie.

Severus zamilknął, by spojrzeć na dziewczynę. Jej oczy były skupione, chłonęła każde słowo, które powiedział. Zachowywała się prawie jak on kiedy był młodszy.

- Panno Granger, rzucę na ciebie zaklęcie. Nie będzie bolało, ale zmieni twój wygląd, żebyś nie wyglądała jak rodzice. Będziesz wyjątkowa i będziesz bardziej przypominać twoich pierwotnych rodziców. W porządku? - Hermiona skinęła głową, pragnąc zobaczyć i zrozumieć, ale też próbując rozwiązać zagadkę pana Snape'a, hm, profesora Snape'a. Profesor powiedział kilka słów po łacinie, wprawiając dziewczynę w zakłopotanie, zanim poczuła dreszcz i zmianę. Jednak jedyną rzeczą, która naprawdę się zmieniła była twarz, oczy i włosy dziewczyny.

Odwróciła się, by spojrzeć w lustro i aż sapnęła, ale nie ona jedyna.

Hermiona wpatrywała się w siebie. Jej brązowe, gęste włosy były teraz kruczoczarne, podobne do włosów mężczyzny za nią. Jej oczy nabrały fioletowego koloru, a wokół tęczówki rozsypały się złote płatki. Jej twarz z okrągłej i pulchnej zrobiła się szczupła i bardziej owalna. Jej oczy spotkały oczy profesora w lustrze.

Severus był całkowicie zszokowany. Zawsze martwił się, że jego romans z Lily dał początek dziecku, ale nigdy nie mógł tego potwierdzić. Przed nim stał żywy dowód, że miał córkę. Wiele lat pracy i badań nad eliksirami sprawiły, że znał trochę genetykę i wiedział, że czarne i zielone oczy często tworzyły razem fioletowe, dokładnie jak Hermiony. Spostrzegając oczy Hermiony w lustrze, szybko przybrał maskę na twarz.

- Panno Granger, proszę spakować wszystko, czego możesz potrzebować. Nienawidzę przesadnej szczerości i pospieszania, ale dla twojego bezpieczeństwa jest absolutnie konieczne, abyśmy wyjechali dziś wieczorem. Nie będziesz już mogła spędzać wakacji z rodzicami, ale pozwolę ci ich odwiedzać od czasu do czasu - powiedział Severus, po czym odwrócił się na pięcie i zostawił dziewczynkę.

- Profesorze? - dziewczyna zawołała. Severus odwrócił się, unosząc brew.

- Czy zrobiłam coś nie tak? Wygląda pan na wściekłego i zszokowanego - powiedziała Hermiona, przygryzając wargę.

- Nie, wcale panno Granger. Wyjaśnię, kiedy wrócimy do mojej posiadłości - opowiedział, obserwując ją. Hermiona skinęła krótko głową i to mu wystarczyło by nie wybuchnąć śmiechem, przed zabraniem jej na dół, gdzie czekało by coś w stylu łzawego pożegnania z jej przybranymi rodzicami.

Hermiona zeszła na dół, dźwigając spakowaną walizkę, w której znajdowały się prawie wszystkie jej ubrania, książki, pluszaki i zdjęcia. Robiła wszystko, co w jej mocy, by nie płakać. Zobaczyła jak jej rodzice ściskają dłonie jej nowemu profesorowi.

- Cześć mamo, tato, profesorze - powiedziała cicho.

- Hermiono, kochanie. Severus nam wszystko wyjaśnił. Nie martw się o nic. Będziemy się spotykać na kilka dni podczas zimowych i letnich wakacji, ale ponieważ Severus jest teraz twoim opiekunem, z nim będziesz spędzała większość lata. Będziemy pisać do siebie listy i chcę usłyszeć wszystko o twojej nowej szkole kiedy zaczniesz, w porządku? - oczy pani Granger były zasnute łzami.

- Powodzenia w szkole, Hermiono. Jesteś bardzo mądra, dasz radę ze wszystkim, co sobie założysz. Będę za tobą bardzo tęsknił. Nie zapomnij napisać do swojego staruszka - powiedział pan Granger, mocno ściskając Hermionę.

- Chodź, dziecko - powiedział Severus, starając się być delikatny.

Hermiona cicho płakała, starając się być silna. Severus zapewnił ją, że będzie mogła widywać swoich rodziców co kilka dni, ale zostawienie ich było trudne. Gdy dotrze do nowego domu, napisze list do rodziców. Hermiona odwróciła się i pomachała. Posłała rodzicom buziaka, który złapali i przytulili do swoich serc. Severus wyprowadził ją za drzwi, kiwając głową w stronę Grangerów.

- Dobrze się nią zaopiekuję - powiedział Severus, zanim zabrał płaczącą dziewczynkę jej rodzicom.